Ruchomy dok kosmiczny Harbor (Harbor Mobile Space Dock)
Kiedy okręt kosmiczny zostanie na tyle ciężko uszkodzony, że nie jest w stanie o własnych siłach dotrzeć do stoczni, czasem pojawia się możliwość, aby to stocznia dotarła do niego. A przynajmniej wtedy, kiedy dostępna jest w pobliżu platforma taka, jak ruchomy dok kosmiczny typu Harbor.
Konstrukcyjnie bardzo podobny do standardowego doku orbitalnego Rendili, Harbor różni się od niego przede wszystkim faktem posiadania napędu - zarówno nadprzestrzennego, jak i silników jonowych do lotów w przestrzeni klasycznej. Jego osiągi nie są oczywiście oszałamiające, jednak sama możliwość przetransportowania stoczni w inne miejsce bez konieczności jej demontażu i wykorzystywania setek frachtowców i holowników - a więc w ciągu kilku dni, a nie miesięcy - może zadecydować o losach okrętu, floty lub całej kampanii.
W swojej standardowej konfiguracji Harbor dysponuje dwoma zewnętrznymi dokami mogącymi pomieścić ciężkie krążowniki, pozwalającymi na równoległą pracę nad nimi wielu zespołów roboczych. Dodatkowo posiada cztery zestawy pirsów łącznikowych, do których może zacumować kilka okrętów o porównywalnej wielkości - tu jednak w grę wchodzi raczej obsługa i remont wewnętrzny. Do tego stacja ma również hangary, wykorzystywane przede wszystkim przez będące na jej stanie promy, transportowce i inne jednostki techniczne. Czasem mogą tu też bazować myśliwce z remontowanych akurat okrętów, jednak dok kosmiczny nie jest przystosowany do ich codziennej obsługi i przygotowywania do działań bojowych.
Poza hangarami, centralna część stacji mieści pomieszczenia dla załogi oraz "gości" z remontowanych jednostek, magazyny, warsztaty i wszystko inne, co jest niezbędne dla funkcjonowania tej autonomicznej stacji remontowej. Dodatkowo, w przeciwieństwie do większości stoczni orbitalnych, dok typu Harbor dysponuje całkiem sporą ilością uzbrojenia, przeznaczonego oczywiście do samoobrony. Podczas misji w głębokiej przestrzeni nie może on liczyć na wsparcie stacjonarnych platform obronnych, a sam jest łakomym kąskiem dla ewentualnego wroga - i nie tylko on, ale również praktycznie bezbronne podczas remontu okręty, nad którymi pracuje jego załoga. Z tego względu platformy tego typu z reguły mają przypisaną do siebie eskortę - najczęściej kilka okrętów klasy fregaty.
Doki typu Harbor to najszybszy sposób na zapewnienie generalnego remontu ciężko uszkodzonej jednostce kosmicznej - nie są wprawdzie tak duże i dobrze wyposażone, jak wchodzące w skład standardowej imperialnej flotylli stoczniowej modularne mobilne doki konstrukcyjno-remontowe, mogą jednak dotrzeć do celu dużo szybciej i są od tamtych bardziej samodzielne. Ponieważ jednak nie wpisują się tak dobrze w globalną doktrynę i struktury Marynarki Imperialnej, powstało ich stosunkowo niedużo, przez co, paradoksalnie, są jeszcze bardziej pożądanym i wartościowym obiektem. Podczas galaktycznej wojny domowej Imperium dysponowało badzo ograniczoną liczbą tego typu stacji, a co do Sojuszu Rebeliantów, to wiadomo jedynie o dwóch przejętych jednostkach - Sanctum oraz Reserve, będących, co oczywiste, jednymi z najbardziej utajnionych i najlepiej chronionych obiektów stoczniowych sił rebelianckich.
Po raz pierwszy stacja kosmiczna o tym wyglądzie została pokazana w Thrawn Trilogy Sourcebook - był to stacjonarny dok orbitalny V-475 produkcji Rendili w stoczniach na Sluis Van (sic!). Wiele lat później w podręczniku Fully Operational pojawiła się ilustracja wyraźnie tej samej stacji, jednak tym razem mobilnej i określonej jako typ Haven (prawdopodobnie omyłkowe odniesienie do stacji szpitalnej Haven). W wydanym dwa lata później Starships and Speeders nazwę skorygowano na typ Harbor.
pełna nazwa: | Harbor-class Mobile Space Dock | producent: | Rendili StarDrive |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Ruchomy dok kosmiczny typu Harbor | w slangu: | |
prędkość: | ? | wytrzymałość: | ? |
w atmosferze: | osłony: | ? | |
hipernapęd: | 3 | zwrotność: | - |
uzbrojenie: |
|
długość: | 4 846 m |
rozpiętość: | |||
załoga: | 4500 | ||
pasażerowie: | 8 000 | ||
ładowność: | ? t | ||
cena (nowy): | ? kr | ||
używany: | 38 000 000 kr | ||
w użyciu od / do: |
Torpedowa platforma oblężnicza (Torpedo Sphere)
Wraz z pojawieniem się tarcz planetarnych niemożliwe stało się wymuszanie na planetach - zwłaszcza tych bogatszych - poddania się pod groźbą ostrzału z orbity. Wszystko wskazywało na to, że będzie trzeba powrócić do starych, dobrych wojen naziemnych, połączonych ze stopniowym, powolnym zdobywaniem terenu - a i to tylko w przypadku, gdy tarcza nie otaczała całej planety lub udało się wysadzić desant przed jej zamknięciem. I rzeczywiście, sposób ten, chociaż niesamowicie czaso- i materiałochłonny, był przez długi czas jedynym. W końcu, aby zmienić sytuację, Imperium zamówiło w zakładach Loronar nowy typ broni - platformę oblężniczą.
Torpedo Sphere to niezbyt mobilna, ale za to bardzo potężna stacja bojowa, przeznaczona do rozprawiania się z tarczami planetarnymi, która powstała dzięki wykorzystaniu technologii opracowanych na potrzeby pierwszej Gwiazdy Śmierci. Wyposażona jest w bardzo zaawansowany system czujników, który ma za zadanie wykryć dwie interesujące obsługę stacji rzeczy: interesujące anomalie energetyczne w - zwykle niejednolitym - polu ochronnym planety, oraz położenie planetarnych generatorów tego pola. Wykrycie anomalii sprowadza się do obserwacji przepływu energii w tarczy i wyszukiwania najsłabszych miejsc osłony - w przypadku większości standardowych osłon planetarnych miejsca takie mogą być chwilowo osłabione o maksimum 20% w porównaniu z odpornością nominalną. Drugim problemem jest namierzenie generatorów. Jeżeli nie ma dostępu do danych sprzed ataku, lub kontaktu z agentami na powierzchi planety (a w przypadku podniesienia przez planetę tarcz może to być dosyć problematyczne), to punkty generowania tarczy znów można odkryć dzięki żmudnej analizie przepływu energii w warstwie osłony.
Po wykryciu osłabionego miejsca, platforma oblężnicza kieruje w ten punkt skoordynowaną salwę 500 torped protonowych specjalnego typu, przeznaczonych do przebijania tarcz planetarnych. Istnieje dość duża szansa, że atak taki jest w stanie na krótki czas stworzyć "dziurę" w osłonie. Przez taki właśnie otwór oddają swój strzał turbolasery, mierząc w generatory pola planetarnego. Jeśli działania zostaną odpowiednio dobrze skoordynowane (czas trwania "dziury w polu" liczy się zazwyczaj w milisekundach, zaś w przypadku wyjątkowo słabych tarcz może osiągnąć maksimum parę sekund), to po odpowiedniej ilości ataków - zależnej od ilości generatorów pola planetarnego i ich rozmieszczenia - planeta jest pozbawiona ochrony przed atakiem z orbity i zazwyczaj musi się poddać.
Platforma torpedowa byłaby bronią bardzo przydatną dla Imperium, gdyby nie jej wysoka cena, koszty obsługi, ogromne wymagania co do załogi, oraz fakt, że w praktyce ataki nigdy nie wychodzą tak dobrze, jak w teorii. Problemem jest też konieczność zapewnienia stacji eskorty, jako że nie jest ona przeznaczona do walki z okrętami wroga - jej broń na papierze może wyglądać imponująco, ale w gruncie rzeczy dostosowana jest jedynie do ataków na planety. W szczycie swojej potęgi Imperium posiadało sześć bojowych platform oblężniczych, gotowych do wykorzystania w przypadku buntu jakiejś silnej planety.
pełna nazwa: | Loronar Torpedo Sphere Siege Platform | producent: | Loronar Corporation |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Torpedowa platforma oblężnicza | w slangu: | - |
prędkość: | 2 | wytrzymałość: | 967 |
w atmosferze: | osłony: | 200 | |
hipernapęd: | 3 | zwrotność: | 0 |
uzbrojenie: |
|
długość: | 1 900 m |
rozpiętość: | |||
załoga: | 63 275 (w tym strzelcy: 2030) | ||
pasażerowie: | 8 540 | ||
ładowność: | 3 800 000 t | ||
cena (nowy): | 327 830 000 kr | ||
używany: | |||
w użyciu od / do: | galaktyczna wojna domowa | Nowa Republika |
Prototyp Gwiazdy Śmierci (Prototype Death Star)
Kiedy prace nad Gwiazdą Śmierci przedłużały się w nieskończoność ze względu na coraz to nowe problemy techniczne, niektóre rozwiązania postanowiono opracowywać, testować i dopracowywać najpierw osobno, w mniejszej skali. Tak też stało się z główną bronią Gwiazdy - superlaserem. Specjalnie zebrany przez moffa Tarkina zespół naukowców został umieszczony w Laboratorium Otchłani gdzie pod nominalnym przywództwem dyrektora Tola Sivrona oraz pod nadzorem Bevela Lemeliska podjął prace nad skonstruowaniem działającego prototypu tej broni i osadzenie go w konstrukcji odwzorowującej przyszłą bojową stację kosmiczną.
Projekt był niesamowicie kosztowny, pozwalał jednak mieć nadzieję na oszczędności przy budowie Gwiazdy Śmierci, a przynajmniej na udowodnienie, że jej konstruowanie ma w ogóle sens. Do Otchłani ściągnięto grupę asteroid, wydrążono je, połączono i rozbudowano w pełnoprawne laboratorium wojskowe wyposażone w kwatery mieszkalne dla personelu oraz we własne siły obronne. Dla zachowania całkowitej tajemnicy Tarkin już wcześniej usunął wszelkie informacje o stabilnych obszarach wewnątrz gromady czarnych dziur tworzących Otchłań i o prowadzących tam szlakach, jak również zadbał o zaaranżowanie wypadku, w którym zginęli ich odkrywcy. Dla większości naukowców przygoda z Otchłanią również miała być podróżą w jedną stronę, choć nie w aż tak drastycznej formie - ceną za pracę nad najbardziej zaawansowanym technicznie projektem w Imperium i obcowanie z najbardziej błyskotliwymi umysłami Galaktyki była bowiem całkowita izolacja od zewnętrznego świata.
Poniesione nakłady już wkrótce zaczęły przynosić owoce. Naukowcy odkryli bowiem kilka błędów w geonozjańskich projektach stacji bojowej, dopracowali i usprawnili wiele technologii, aż w końcu, po uzyskaniu przez Tarkina osobistej zgody Imperatora, stworzyli działający prototyp superlasera. Następnie, aby rozwiać wszelkie wątpliwości, postanowiono zainstalować go w instalacji symulującej środowisko docelowe - i tak powstał "prototyp Gwiazdy Śmierci" - ażurowa konstrukcja o ponadstukilometrowej średnicy, wyposażona tylko w najniezbędniejsze systemy: samą broń, gigantyczny rdzeń generatorów oraz pomieszczenia sterownicze i kontroli ognia.
W porównaniu z projektem docelowym, prototyp Gwiazdy nie był uzbrojony w nic więcej poza superlaserem, nie miał również żadnych hangarów czy pomieszczeń mieszkalnych. Jego superlaser dysponował mocą znacznie mniejszą, niż w wersji docelowej. Nie mógł niszczyć całych planet, chociaż był w stanie unicestwić mniejsze ciała niebieskie w rodzaju asteroid czy niewielkich księżyców, jak również przewiercić się do jądra atakowanej planety, w efekcie czyniąc ją zupełnie niezdatną do zamieszkania, mimo braku całkowitej anihilacji. Można było również regulować jego moc - to rozwiązanie zdecydowano się zastosować dopiero na drugiej Gwieździe Śmierci. Stacja bojowa została wyposażona jedynie w silniki podświetlne, rozmieszczone na obwodzie równikowego pierścienia, pozwalające jej na powolne poruszanie się w normalnej przestrzeni; nie uznano za konieczne montowania na niej hipernapędu.
Z zewnątrz prototyp wyglądał jak gigantyczna, ażurowa piłka z pogrubioną osią i zainstalowanymi tu i ówdzie dodatkowymi urządzeniami, cała instalacja wewnętrzna również nosiła znamiona twórczej prowizorki. Większość z systemów elektronicznych sterowania czy kontroli ognia nie została wbudowana we wnętrze stacji, lecz znajdowały się one w przemysłowych kontenerach połączonych istną plątaniną kabli zasilających i transmisyjnych. Atmosferę zdatną do oddychania zapewniono jedynie w dwóch hermetycznych pomieszczeniach - sterówce oraz pomieszczeniu kontrolnym reaktora. Większość systemów była zdalnie sterowana z tego pierwszego miejsca, co pozwoliło na prowadzenie ognia i wykonywanie manewrów przy wykorzystaniu stosunkowo nielicznej załogi. Prototypowa Gwiazda Śmierci nie była jednostką bojową i nigdy nie miała taką być.
Izolacja Otchłani sprawiła, że podczas gdy w Galaktyce doszło do bitwy o Yavin, a następnie o Hoth, w Laboratorium nikt nie wiedział o utracie dwóch Gwiazd Śmierci i o zmianach społeczno-politycznych, jakie przyniosła ze sobą śmierć Imperatora. Prototyp przetrwał dekadę dłużej, niż jednostka, stworzeniu której posłużył, aż w końcu siły Nowej Republiki odkryły imperialną placówkę i przypuściły na nią atak. Proto-Gwiazda pod dowództwem Tola Sivrona wydostała się wówczas z Otchłani i usiłowała zniszczyć Kessel, jednak w wyniku haniebnego pudła trafiła jedynie w księżyc planety, który zniszczyła. Następnie wycofano ją na powrót w pobliże laboratorium, gdzie podczas pościgu za pilotowanym przez Kypa Durrona Pogromcą Słońc dostała się w pole grawitacyjne jednej z czarnych dziur i uległa zniszczeniu i bezpowrotnemu wessaniu poza horyzont zdarzeń.
pełna nazwa: | Prototype Death Star Battle Station | producent: | Laboratorium Otchłani |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Prototyp Gwiazdy Śmierci | w slangu: | - |
prędkość: | 1 | wytrzymałość: | 3000 |
w atmosferze: | osłony: | 1000 | |
hipernapęd: | - | zwrotność: | -36 |
uzbrojenie: |
|
długość: | 120 000 m |
rozpiętość: | |||
załoga: | 301 (w tym strzelcy: 45) | ||
pasażerowie: | 500 | ||
ładowność: | 500 t | ||
cena (nowy): | |||
używany: | |||
w użyciu od / do: | galaktyczna wojna domowa | Nowa Republika (11 ABY) |
Gwiazda Śmierci (Death Star)
Gwiazda Śmierci była częścią planu Imperatora mającego na celu silniejsze podporządkowanie sobie całej Galaktyki. Ta potężna stacja bojowa wyposażona została w laser o niezwykle dużej mocy, mogący jednym strzałem zniszczyć całą planetę, nawet z aktywnymi systemami obronnymi. Nikt nie odważyłby się sprzeciwić władcy Imperium i wspierać buntowników, mając w perspektywie anihilację własnego świata jako odwet, dzięki czemu stosowana przez rebeliantów partyzancka taktyka walki straciłaby rację bytu. Imperator miał też pewne wątpliwości względem lojalności części jednostek Marynarki Imperialnej, szczególnie po wymierzonym w niego i Vadera buncie kilku moffów. Pojedyncza, wszechpotężna stacja bojowa dawała możliwość większego uniezależnienia się od innych formacji wojskowych i zepchnięcia ich do roli drugorzędnej i wspierającej.
Idea skonstruowania tej stacji bojowej, wyposażonej w broń zdolną niszczyć planety, poczęła się w głowie Raitha Sienara jeszcze za czasów Starej Republiki, około 30 lat przed bitwą o Yavin. O pomyśle opowiedział on Wilhuffowi Tarkinowi, a ten - mimo początkowych oporów Sienara, który uważał projekt za zbyt mało praktyczny - postanowił zaprezentować go ówczesnemu Wielkiemu Kanclerzowi Republiki, którą to godność sprawował wówczas niejaki Palpatine. Ekspedycyjna Planetoida Bojowa - stukilometrowa kula z dwiema mniejszymi kulami na biegunach i umieszczonym w osi superlaserem spodobała się najwyższemu decydentowi, który w efekcie zlecił pomysłodawcom potajemne kontynuowanie prac koncepcyjnych.
Wykonanie konkretnego projektu technicznego - a przede wszystkim opracowanie wystarczająco wydajnego i zaawansowanego reaktora hipermaterii, który byłby zdolny zasilać planowaną superbroń - przypadło inżynierowi Bevelowi Lemeliskowi wraz z zespołem insektoidalnych mieszkańców Geonosis przydzielonych przez Poggle'a Mniejszego. Lemelisk zaprosił również do współpracy twi'lekańskiego naukowca Tola Sivrona, który pomógł w rozwiązaniu części problemów wiążących się z nowym, eksperymentalnym projektem. To mniej więcej w tym właśnie okresie stacja bojowa przybrała ściśle kulisty kształt, który miała już zachować.
Plany opracowane na Geonosis ledwo ocalały z bitwy w roku 22 BBY, wywiezione z planety w ostatniej chwili przez hrabiego Dooku. Ten przekazał je Darthowi Sidiousowi, dzięki czemu Palpatine mógł przystąpić do kolejnego etapu tworzenia Gwiazdy - prac konstrukcyjnych. Te zaś stały się dużo łatwiejsze w chwili, kiedy ogłosił się on Imperatorem.
Stacja bojowa zaczęła powstawać na obrzeżach układu Geonosis, nadzorowana przez Wilhuffa Tarkina. Prace nad nią przedłużały się jednak niemal w nieskończoność - zarówno ze względu na braki technologiczne i materiałowe, jak i na pojawiające się mimo prób zachowania najściślejszej tajemnicy przecieki oraz sabotaże ze strony przeciwników Nowego Ładu. Projekt pochłaniał gigantyczne ilości kredytów, zdążył zmienić lokalizację najpierw na Seswennę, później na Patriim, a nie wydawał się zbliżać do końca. Niektórzy zaczęli podejrzewać, że może być nawet po prostu niemożliwy do wykonania.
Kolejny etap powstawania bojowej stacji kosmicznej nie jest zbyt dobrze udokumentowany i znane są przynajmniej dwie wersje jej historii. Według jednej, Tarkin wraz z Lemeliskiem postanowili stworzyć najpierw działający prototyp, który pozwoli udowodnić, że koncepcja jest w ogóle wykonalna. W Laboratorium Otchłani zgromadzili zespół zdolnych naukowców i inżynierów, którzy zabrali się za konstruowanie okrojonej wersji Gwiazdy Śmierci. Ekipa ta dokładnie przejrzała plany opracowane na Geonosis, usprawniając projekt i eliminując wykryte błędy. Następnie podjęto prace konstrukcyjne, które doprowadziły do stworzenia "prototypu Gwiazdy Śmierci" - gigantycznej kuli o ażurowej konstrukcji, wyposażonej w napęd i pierwszy działający superlaser. Sukces tego przedsięwzięcia oznaczał zielone światło dla "dużej" Gwiazdy Śmierci i Jej wstrzymaną tymczasowo budowę ponownie rozpoczęto, tym razem na orbicie więziennej planety Horuz w układzie Despayre.
Druga wersja historii wiąże się z osobą Orsona Krennica, naukowca i dyrektora projektów, który został mianowany przez Tarkina szefem projektu DS-1. To on miałby werbować po całej Galaktyce najtęższe umysły wśród naukowców i inżynierów, tworząc z nich zespoły zajmujące się rozwiązywaniem kolejnych problemów konstrukcyjnych. Pracując nierzadko w izolacji i nie wiedząc przynajmniej z początku o ostatecznym celu swoich działań, mieli oni na przestrzeni ponad półtorej dekady doprowadzić w końcu dzieło Gwiazdy Śmierci do końca.
Tak czy inaczej, pod nadzorem Tarkina, a czasami również Dartha Vadera (który na swój niepowtarzalny sposób "motywował" budowniczych) budowa - wykonywana w znaczącej mierze siłami niewolników, w tym znaczącej ilości Wookieech - posuwała się do przodu. W końcu nadszedł pamiętny rok 0 BBY, a stacja bojowa była gotowa do akcji
Główną bronią Gwiazdy Śmierci był oczywiście superlaser, owoc trwającego długie lata projektu Hammertong. Jego gigantyczna soczewka skupiająca miała być początkowo umieszczona na równiku stacji, jednak w końcu przeniesiono ją na jej górną półkulę, w związku z czym trzon broni został osadzony pod kątem do osi Gwiazdy Śmierci i jej głównego reaktora. Wytwarzane przez soczewkę pole kyber tworzyło swego rodzaju kokon energetyczny, w którym magazynowana była energia wysyłana przez osiem emiterów zasilanych z kryształów kyber i zakończonych kryształami wzmacniającymi. Po zmagazynowaniu w kokonie wystarczającej ilości energii ze środka talerza emitowano kolejną, niewidzialną wiązkę promieniowania przebijającą powłokę tego swoistego rezerwuaru mocy i - w przypadku zachowania odpowiednich parametrów pola - powodując wyemitowanie zmagazynowanej energii w kierunku celu. Promień przepalał płaszcz planety i docierał bezpośrednio do jej jądra, a wpompowana w nie gigantyczna energia powodowała eksplozję rozrywającą planetę na strzępy.
Przy pierwszych eksperymentach podczas otwierania ognia emisja mocy była tak duża, że nie starczało jej dla innych systemów pokładowych stacji - w tym dla tych odpowiedzialnych za osłony czy podtrzymywanie życia. Co więcej, wystrzał generował silne zakłócenia pola magnetycznego i grawitacyjnego grożące rozerwaniem Gwiazdy na strzępy, a na dodatek każde najmniejsze przesunięcie jednego z ośmiu promieni - wynikające chociażby z nieznacznego rozkalibrowania kryształu wzmacniającego - groziło wywołaniem efektu rozpraszania wstecznego wiązki centralnej superlasera, a w rezultacie, jak można się domyślać, całkowitym unicestwieniem stacji bojowej. Z tych względów o ile superlaser nominalnie byłby w stanie oddać strzał o pełnej mocy raz na 8 godzin, o tyle realnie możliwe było strzelanie do planet raz na 24 godziny - tyle czasu zajmowała diagnostyka i rekalibracja wszystkich niezbędnych urządzeń. Natomiast kiedy strzał taki został już oddany, był w stanie zniszczyć całą planetę, nawet chronioną tarczami planetarnymi.
Jako dodatek do superalsera stację bojową wyposażono w odpowiedni zestaw uzbrojenia do walki z mniejszymi jednostkami - przy czym "mniejsze" oznacza tu również i ciężkie krążowniki. Gwiazda Śmierci dysponowała w sumie 15 tysiącami turbolaserów dwóch typów (samodzielnych i pogrupowanych w baterie), mniejszego kalibru działami laserowymi i jonowymi, nie zapomniano też o odpowiedniej ilości emiterów promienia ściągającego, mających za zadanie przechwytywać i unieruchamiać wrogie jednostki. Pewną wadą tego uzbrojenia był fakt, który ujawnił się dopiero podczas bitwy o Yavin: broń energetyczna nie była skalibrowana do walki z myśliwcami kosmicznymi i nie nadążała za ich gwałtownymi manewrami.
W hangarach Gwiazdy poza 7200 myśliwcami znalazła się odpowiednia ilość promów szturmowych (3600), barek desantowych (1860), kanonierek (2840), promów, holowników, barek towarowych i innych jednostek wsparcia (w sumie 13 000), a także cztery krążowniki uderzeniowe(!), na wypadek, gdyby potrzebne okazało się niewielkie wsparcie floty. Ponadto na pokładzie stacjonowało zgrupowanie wojska rozmiarami i wyposażeniem odpowiadające standardowej armii sektora, dodatkowo wzmocnione oddziałami szturmowców zero-g i innymi wyspecjalizowanymi jednostkami. W sumie Gwiazda Śmierci dysponowała 1400 AT-AT, 1400 AT-ST, 178 ruchomymi posterunkami dowodzenia, 1420 czołgami repulsorowymi, 355 latającymi fortecami i 4843 Juggernautami.
Wejścia do hangarów oraz silniki napędu głównego umieszczono na obwodzie Gwiazdy, w ogromnym równikowym "kanale". Poza tą właśnie sekcją (i kilkoma innymi wyjątkami) pokłady zdecydowano się zbudować koncentrycznie, tworząc jakby wielką "cebulę" z centrum sztucznej grawitacji mieszczącym się w geometrycznym centrum stacji bojowej - tak więc Gwiazda przypominała pod tym względem raczej planetę niż statek kosmiczny. Całość podzielono na 24 oddzielnie zarządzane sektory, z których każdy dysponował własnymi obszarami mieszkalnymi, hangarami, więzieniami, szpitalami, koszarami, kantynami itp. Główny środek poruszania się po całej instalacji stanowiła rozbudowana sieć turbowind, wspierana przez sieć ekspresowych transporterów szynowych dla oficerów. Dowodzenie całą stacja odbywało się z głównego mostka umieszczonego tuż nad niecką emitera superlasera.
Stanowisko dowódcy całej stacji otrzymał wielki moff Tarkin, twórca słynnej Doktryny Strachu, znany już wcześniej z bezwzględności i okrucieństwa. Nadzieję na to stanowisko miał wprawdzie dyrektor Krennic, przekonany o swoim kluczowym znaczeniu dla projektu oraz nieświadomy siły koneksji Tarkina, kres jego karierze położył jednak niefortunny incydent związany z osobą jednego z naukowców, Galena Erso, który doprowadził do wycieku informacji o stacji i kradzieży jej planów z imperialnej cytadeli na Scarif. Podwładnymi i równocześnie "konsultantami" Tarkina ze strony Marynarki Wojennej oraz Armii Imperialnej byli odpowiednio admirał Motti oraz generał Tagge.
Mimo całej jej potęgi i czasu poświęconego na jej zbudowanie, szlak bojowy Gwiazdy Śmierci nie był zbyt długi. Pierwszy strzał, przy użyciu mocy jednego zaledwie reaktora, oddała ona w księżyc Jedha (skądinąd jedno z bogatszych do tego czasu źródeł kryształów kyber), niszcząc historyczne miasto i sanktuarium Mocy znane jako NiJedha. Promień superlasera przebił się przez płaszcz i spowodował lokalny kataklizm i falę uderzeniową, która spustoszyła znaczny obszar wokół miasta, dodatkowo przysypany jeszcze masami skalnymi wyrzuconymi w powietrze podczas eksplozji. Podobny los spotkał planetę Scarif, z której grupa rebeliantów dowodzona przez Jyn Erso, córkę jednego z imperialnych naukowców, zdołała jednak w ostatniej chwili przesłać skradzione plany Gwiazdy Śmierci do walczących na orbicie sił Sojuszu Rebeliantów, dowodzonych przez admirała Raddusa na krążowniku gwiezdnym MC75 Profundity. W tym ataku poza rebeliantami zginął również dyrektor Krennic, który na miejscu badał ślady zdrady Galena Erso, a następnie usiłował udaremnić misję jego córki.
Historia pozyskania przez Sojusz planów stacji bojowej też ma zresztą przynajmniej dwie wersje. Według drugiej z nich, kiedy prace nad Gwiazdą dobiegały końca, wieść o tym dotarła za pośrednictwem informatora na Ralltiirze do dowództwa Sojuszu Rebeliantów. Rebelianci starali się wstrzymać, lub chociaż opóźnić oddanie DS-1 do służby, jednak nie było to łatwe ze względu na znacząco wzmocnione środki bezpieczeństwa i poziom tajności projektu. Wprawdzie w końcu udało się wykryć plac budowy i przeprowadzić kilka aktów sabotażu oraz przynajmniej jeden poważniejszy atak, dokonany z użyciem Fortressy - przerobionego na lotniskowiec pancernika typu Lucrehulk przenoszącego X-wingi, jednak wiadomo było, że jest to za mało. Rebelianci postanowili za wszelką cenę zdobyć plany Gwiazdy Śmierci, aby odkryć jakąś możliwość jej zniszczenia. Ze względu na wagę oraz utajnienie projektu nie było to proste, ale stopniowo z różnych źródeł uzyskano mniej lub bardziej dokładne dane dotyczące tej broni - największe owoce przyniosła infiltracja przez Kyle'a Katarna imperialnej bazy na planecie Danuta oraz akcja oddziału powstańczego na Toprawie, chociaż mówi się również o przechwyceniu planów przesyłanych przez imperialną sieć transmisyjną dzięki podstawieniu przejętych i przeprogramowanych przez rebeliantów satelitów komunikacyjnych, wymienia się również nazwisko Rianny Saren oraz historię buntu przymusowych pracowników na Gwieździe Śmierci, którzy przed pacyfikacją przez 501 Legion Szturmowców mieli zdążyć wysłać Sojuszowi pozyskane przez siebie plany. W międzyczasie natomiast w ramach testów wyposażenia stacja bojowa kilkoma strzałami zniszczyła planetę Horuz i była gotowa do publicznej prezentacji swojej mocy.
Tak czy inaczej wszystkie tropy zbiegają się na korwecie Tantive IV i w osobie księżniczki Leii z Alderanu, w której ręce trafiły te krytyczne dla istnienia Sojuszu Rebeliantów materiały. Mimo przejęcia statku przez siły Imperium, plany trafiły w końcu do kwatery głównej Sojuszu na Yavinie IV i tam zostały poddane drobiazgowej analizie technicznej. Niemal w ostatniej chwili przed pojawieniem się Gwiazdy w układzie Yavina, generał Jan Dodonna odkrył słaby punkt imperialnej machiny bojowej - pomocniczy szyb chłodzący reaktora, chroniony wprawdzie tarczą energetyczną, ale nie cząsteczkową, gdyż uniemożliwiłoby to pozbywanie się nadmiaru ciepła. Jeśli udałoby się wprowadzić przez ten szyb torpedy protonowe, mogły one dotrzeć do samego rdzenia reaktora i spowodować anihilację całej stacji bojowej.
Skąd wziął się tam ten szyb oraz dlaczego niewielka torpeda mogła zniszczyć cały reaktor? Zadbał o to Galen Erso, przez półtorej dekady pracując przy budowie stacji, a równocześnie tworząc jej piętę achillesową. To dzięki niemu główny reaktor była nadzwyczaj wydajny, ale równocześnie tak niestabilny, że niewielki niezaplanowany dopływ energii musiał doprowadzić do eksplozji. Erso wykorzystał również swój talent do manipulacji biurokratycznych w projekcie i grając na ambicjach poszczególnych decydentów zdołał doprowadzić do zaakceptowania decyzji o zbudowaniu kanału wentylacji termicznej i - co ważniejsze - do praktycznego pominięcia przy tym automatycznych procedur audytu bezpieczeństwa.
Po demonstracji siły w układzie Alderaanu Gwiazda Śmierci ruszyła ku następnemu celowi - wykrytej dzięki umieszczonej na statku Hana Solo pluskwie głównej bazie rebelii umiejscowionej na czwartym księżycu planety Yavin. Wielu przekonanych było, że po wyeliminowaniu tego celu DS-1 miała zająć się planetą Mon Calamari...
Bitwa o Yavin stała się jednak jednym z punktów zwrotnych w historii Galaktyki. Eskadry myśliwców rebelianckich przypuściły atak na powierzchnię Gwiazdy, wykorzystując jej słabe przygotowanie do działań przeciwlotniczych oraz niemal całkowity brak eskorty. Przekonani o swoim bezpieczeństwie imperialni dowódcy nie wysłali nawet przeciw nadciągającym X- i Y-wingom głównych sił myśliwskich, do akcji ruszyła jedynie grupa przydzielona pod bezpośrednie rozkazy Dartha Vadera. Atak poprowadzono dwukierunkowo. Rebelianckie eskadry Niebieskich i Zielonych uderzyły na kryształy wzmacniające emiterów turbolasera licząc na ich uszkodzenie - chociaż tak naprawdę odpowiednią do tego siłą ognia dysponowały jedynie okręty liniowe, których Sojusz w okolicy nie miał, a gdyby nawet miał, to nie miałyby one jak przedrzeć się przez obronę Gwiazdy. Eskadra Złotych (Y-wingi) oraz Czerwonych (na X-wingach) ruszyła natomiast do ataku na szyb wentylacyjny. Kilka pierwszych ataków zakończyło się porażką, a myśliwce Sojuszu były regularnie niszczone w wąskiej przestrzeni kanionu przez wrogie TIE. Dopiero biorącemu udział w ostatnim nalocie Luke'owi Skywalkerowi udało się trafić torpedą protonową w szyb reaktora, co spowodowało zniszczenie Gwiazdy Śmierci i śmierć jej głównego promotora - wielkiego moffa Tarkina.
Utrata Gwiazdy była dla Imperium wielkim ciosem, a dla rebelii - sukcesem, który pokazał Galaktyce, że Sojusz jest liczącą się siłą i ma realne szanse w walce o obalenie Palpatine'a. Paradoksalnie jego skutkiem było też jednak wzmocnienie Marynarki Imperialnej, która zepchnięta została przez Gwiazdę Śmierci niejako na boczny tor, a teraz znowu stała się główną siłą bojową Imperium. Tymczasem jednak daleko na Zewnętrznych Rubieżach Galaktyki powstawało już drugie wcielenie imperialnej superbroni druga, ulepszona Gwiazda Śmierci.
Gwiazda Śmierci miała 120 kilometrów średnicy, dopóki w 1998 roku niespodziewanie nie urosła do 160 km dzięki Niesamowitym przekrojom (najprawdopodobniej z inicjatywy Curtisa Saxtona). W 2013 roku wróciła do dawnych rozmiarów dzięki Owner's Workshop Manual Haynesa, co zostało potwierdzone w Imperial Handbook z 2015 roku. W 2016 roku przewodnik po Łotrze 1 znowu mimochodem zmienił to na 160 kilometrów, a my zaczynamy już mieć dość...
Nieco problemów jest też, jak się okazuje, z superlaserem Gwiazdy: zarówno jego mocą, jak i szybkostrzelnością:
Moc superlasera w podręcznikach do SW RPG wydawnictwa WEG z reguły wynosi 16D (w skali death star) - tak publikują to Movie Trilogy Sourcebook (1993), Galaxy Guide 1: A New Hope (1995), SW Adventure Journal (1996 - errata do wcześniejszych danych technicznych) oraz Trilogy Sourcebook (1997). Jedyna istniejąca porządna monografia Gwiazdy, Death Star Technical Companion (wydana powtórnie bardzo wcześnie, w 1993, równolegle z Movie Trilogy SB i przed późniejszymi źródłami) jako jedyne źródło podaje jednak (na str. 17 w drugiej edycji) 12D - być może dla odróżnienia od 16D zawsze przysługujących drugiej Gwieździe Śmierci. Byłaby to w zasadzie kwestia kosmetyczna, biorąc pod uwagę, że osłony planetarne legitymują się wartościami rzędu 3D, gdyby nie fakt, że taka różnica w danych wpływa bezpośrednio na szybkostrzelność...
Jeżeli chodzi o szybkostrzelność mianowicie, to wszystkie podręczniki WEG zgadzają się co do tego, że pierwsza Gwiazda Śmierci mogła strzelać wyłącznie pełną mocą superlasera, a ładowała go z prędkością 2D na godzinę. Daje to maksymalną szybkostrzelność o wartości jednego strzału na 8 godzin (według większości źródeł, w tym najnowszych WEG), lub 1 strzału na 6 godzin (jeżeli przyjąć mniejszą moc maksymalną według SWTC - patrz wyżej). Na potrzeby opisu postanowiliśmy więc uznać dane z Technical Companion za anomalię i trzymać się tych powszechniejszych i równocześnie nowszych.
Aby jeszcze utrudnić sprawę, Star Wars Technical Journal (1995) podaje, że DS mogła strzelać nawet co minutę przy niskiej mocy do zwalczania okrętów i raz dziennie przy pełnej mocy dla niszczenia planet - co stoi w całkowitej sprzeczności z tym, co podawały materiały WEG. Można by przyjąć, że SWTJ odnosi się do DS 2, jednak chwilę później pisze on o wymiarach wynoszących 120 km - a więc ewidentnie tyczy się to pierwszej stacji. Książka Death Star (2007) również opisuje, że Gwiazda Śmierci była w stanie emitować wiązkę niepełnej mocy - miało to miejsce podczas testów i pozwoliło w trzech strzałach zniszczyć planetę Despayre. W końcu w The Essential Guide to Warfare (2012) powtórzone jest, że DS z pełną mocą mogła strzelać jedynie raz na 24 godziny, a ograniczenie to wynikało nie tylko z tempa odtwarzania niezbędnych zapasów energii, ale i z innych powodów, które wymienione są w naszym opisie. Tak więc sprawę możemy uznać za w dużej mierze wyjasnioną...
pełna nazwa: | Death Star - DS-1 Orbital Battle Station | producent: | Imperial Department of Military Research/Sienar Fleet Systems |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Gwiazda Śmierci - Orbitalna stacja bojowa DS-1 | w slangu: | - |
prędkość: | 1 | wytrzymałość: | 15000 |
w atmosferze: | osłony: | 2000 | |
hipernapęd: | 4 | zwrotność: | -36 |
uzbrojenie: |
|
długość: | 120 000 m |
rozpiętość: | |||
załoga: | 322 951 (w tym strzelcy: 57276) | ||
pasażerowie: | 843 342 | ||
ładowność: | ? t | ||
cena (nowy): | |||
używany: | |||
w użyciu od / do: | 0 BBY (oddana do służby) | 0 ABY (zniszczona w bitwie o Yavin) |
Druga Gwiazda Śmierci (Death Star II)
Jeszcze przed utratą pierwszej Gwiazdy Śmierci podczas bitwy o Yavin, Imperator zażyczył sobie stworzenia kolejnego, bardziej zaawansowanego i potężniejszego egzemplarza tego typu broni. Nowa Gwiazda Śmierci miała być jeszcze większa od swojej poprzedniczki, jeszcze potężniejsza, i oczywiście - to wymaganie dodano już po bitwie o Yavin - pozbawiona wad, które stały się przyczyną destrukcji pierwszego egzemplarza.
Życzenie Imperatora jest dla Imperium rozkazem, tak więc szybko rozpoczęto prace projektowe i budowę nowej stacji bojowej, która mogła stać się pierwszą z całej serii. Głównodowodzącym całego przedsięwzięcia mianowano moffa Tiaana Jerjerroda - uprzednio generała z pionu logistyki, charakteryzującego się brakiem większych ambicji oraz całkowitym posłuszeństwem wobec Imperatora. Palpatine nie życzył sobie, aby jego kolejną superbronią znów dowodził niestabilny trójkąt ludzi: admirał, generał i wielki moff. Tym razem chciał mieć nad projektem kontrolę całkowitą.
Podstawową zmianą, jaką wprowadzono w konstrukcji drugiej Gwiazdy Śmierci (poza zwiększeniem rozmiarów całej stacji) było wyeliminowanie słabego punktu, który tak fatalnie przysłużył się jej poprzedniczce. Zamiast jednego szybu chłodzenia reaktora, którym obcy obiekt mógł dostać się do wnętrza stacji, zastosowano miliony rozproszonych mini-kanalików: dobrze osłanianych, wyposażonych w wewnętrzne systemy bezpieczeństwa i na tyle małych, żeby absolutnie nic nie było w stanie im zagrozić. Dodatkowo znacznie zwiększono ilość "konwencjonalnego" uzbrojenia Gwiazdy, w szczególności tego przeznaczonego do zwalczania myśliwców. "Terapia kanałowa" miała się tym razem stać absolutnie niemożliwa.
Kolejne modyfikacje dotyczyły głównej broni Gwiazdy Śmierci - superlasera. Podczas gdy zwiększanie jego mocy uznano zasadniczo za zbędne, postanowiono poprawić szybkostrzelność tej broni. Na stacji zainstalowano aż trzy gigantyczne reaktory, z czego dwa zarezerwowano tylko na potrzeby superlasera. Dzięki temu, oraz faktowi, że laser mógł strzelać przy dowolnym stanie naładowania kondensatorów, strzał można było oddawać nawet co trzy minuty Ponadto wprowadzone przez Lemeliska ulepszenia w systemach celowniczych pozwoliły na prowadzenie celnego ognia przeciw jednostkom rozmiarów krążowników gwiezdnych - Gwiazda Śmierci stała się więc bronią niesamowicie efektywną przeciw najcięższym spośród okrętów nieprzyjaciela, będąc w stanie jednym strzałem niszczyć jednostki, które okazywały się bardzo odporne, gdy traktowano je z broni konwencjonalnej. Z początku szacowano, że bez uszczerbku dla systemów zasilających Gwiazda będzie w stanie oddać dziennie 3 strzały pełnej mocy (co 8 godzin), lub też do 24 przy mocy minimalnej (co 2 godziny). Ostatecznie jednak udało się osiągnąć nawet lepszą szybkostrzelność, czego dowiedziono podczas bitwy pod Endorem.
Na miejsce budowy wyznaczono orbitę księżyca Endoru (również zwanego Endorem - a sama planeta przez miejscowych nazywana była Taną) w sektorze Moddell, na dalekich peryferiach Galaktyki. Wybór taki podjęto z dwóch powodów: po pierwsze, cały układ bogaty był w przydatne rudy metali (szczególnie planeta Dor, która nie przetrwała procesu pozyskiwania z niej materiałów), a po drugie, anomalie nadprzestrzenne w całym rejonie Inner Zuma sprawiały, że był on wyjątkowo mało uczęszczany i łatwo było zachować prace w tajemnicy. Aby ukryć fakt konstruowania stacji i przyspieszyć dowóz zaopatrzenia, nakładem gigantycznych sił i środków (liczonych w miliardach kredytów) przetarto specjalny szlak nadprzestrzenny - Korytarz Sanktuarium, będący przedłużeniem istniejącej wcześniej Ścieżki Silvestri. Nowa trasa wiodła aż od Rimmańskiego Szlaku Handlowego i była sztucznie utrzymywana w istnieniu przy pomocy specjalnych bezmasowych promienników nadprzestrzennych usuwających lokalne anomalie oraz dzięki sprzątaniu okolic z obiektów tworzących cienie grawitacyjne. Gigantyczne frachtowce mogły dzięki temu względnie spokojnie podążać do układu Murk, gdzie zorganizowano port przeładunkowy bezpośrednio zaopatrujący gigantyczny plac budowy.
Później, kiedy jasne się stało, że prace nad Gwiazdą Śmierci ulegają opóźnieniom, aby zwiekszyć przepustowość szlaku puste frachtowce zaczęto kierować w drogę powrotną przez regularne, kręte szlaki nadprzestrzenne sektora Moddell. Takie pojawianie się ich "znikąd" budziło pewne zdziwienie i napędzało plotki na temat tajemniczej budowy gdzieś w okolicy, w istocie jednak sprzyjało to planom Imperatora, który i tak planował wyciek wyselekcjonowanych informacji do Sojuszu Rebeliantów. Równocześnie jednak, aby cała sprawa nie wydała się zbyt oczywista, na orbicie planety Patriim budowano inną superbroń: wyposażonego w superlaser Tarkina, mającego odwrócić uwagę Sojuszu od drugiej Gwiazdy Śmierci (Tarkin nie przetrwał próby czasu i został zniszczony przez rebeliantów krótko po bitwie o Hoth).
Budowę stacji rozpoczęto od montażu jej "serca" - niemal stukilometrowej średnicy rdzenia reaktora mającego zapewniać moc wystarczającą do oddawania niszczących planety strzałów oraz do zasilania wszystkich instalacji pokładowych. Zaraz po tym w górę i w dół, w kierunku planowanych "biegunów" Gwiazdy Śmierci, pociągnięto kolumnę stanowiącą "kręgosłup" instalacji, jej oś pozwalającą na kontrolę ruchu obrotowego, jak również odpowiedzialną za dystrybucję mocy po wszystkich pokładach. To na szczycie tej kolumny miała wkrótce stanąć potężnie opancerzona i broniona przez liczne stanowiska artylerii wieża z salą tronową Imperatora, a wewnętrzny szyb głębokości kilkuset kilometrów kończył się dopiero na jej poziomie, pozwalając Imperatorowi i gościom na spoglądanie w dół, do serca najpotężniejszego instrumentu bojowego Galaktyki.
Następnie zbudowano cztery szyby poziome wiodące w kierunku równika - ale nie wprost, lecz przez pięć 15-stopniowych załamań. Wokół generatora rozmieszczono moduły kondensatorów mocy oraz wieżę regulatora, kontrolującego i stabilizującego jego moc. Teraz przystąpiono do budowy dodatkowych szybów pomocniczych odgałęziających się od głównej kolumny oraz czterech korytarzy bocznych - to tędy rebelianckie myśliwce uciekały z wnętrza podczas bitwy pod Endorem. Po tym przyszła kolej na rozbudowę pasa równikowego z jego hangarami i dokami, po ukończeniu których zaopatrywanie budowy mogło znacząco przyspieszyć, oraz z silnikami manewrowymi mającymi służyć do obracania całej konstrukcji. Ponieważ orbita Gwiazdy Śmierci nie była synchroniczna, do momentu uzyskania przez stację napędu cała ta kosmiczna budowla utrzymywana była na miejscu przez potężny repulsor zainstalowany na powierzchni księżyca Endoru.
Kolejnym etapem był superlaser. Imperator szykował się już do zastawienia pułapki na flotę Sojuszu Rebeliantów, w związku z czym po około trzech latach od rozpoczęcia budowy zażądał, żeby główna broń Gwiazdy śmierci była gotowa na długo przedtem, zanim wygląd stacji bojowej będzie wskazywał na jej gotowość do akcji. Miało to zostać wykonane w tajemnicy i bez naruszania harmonogramu prac, co spowodowało niezadowolenie Jerjerroda i wymusiło przysłanie na pokład stacji Dartha Vadera celem należytego wyjaśnienia sytuacji. Pod wpływem perswazji Mrocznego Lorda prace ruszyły według nowego planu. Zainstalowano odchodzący bezpośrednio od reaktora główny moduł superlasera, jego dziewięć emiterów składowych (mimo pewnych problemów związanych z rozbiciem projektu Hammertong) oraz soczewkę skupiającą. Teraz pozostało już "tylko" stworzenie skorupy i zabudowanie wnętrza stacji, nad którym prace stopniowo przyspieszały, w miarę, jak zwiększała się ilość dostępnej przestrzeni roboczej, która pozwalała na uruchomienie coraz większej ilości samoreplikujących się droidów konstrukcyjnych. Stopniowo powstawać zaczęła powierzchnia ze stanowiskami obronnymi turbolaserów oraz wewnętrzne instalacje mieszkalne, magazynowe i fabryczne. Dość mocno opóźniono jedynie instalację systemu osłon energetycznych - stacja chroniona była przez emitery umieszczone na powierzchni księżyca, a poza tym był to element planu-pułapki Palpatine'a.
Pierwszym celem ataku nowej broni Imperium miała być prawdopodobnie planeta Mon Calamari i jej stocznie, dotychczas pozostawiane w spokoju przez Marynarkę. Ostatecznie nie stało się tak, bo Imperator postanowił wcześniej wykorzystać stację jako pułapkę na Flotę Sojuszu i równocześnie pozyskać na swojego ucznia syna Lorda Vadera. W momencie, gdy superlaser stacji był już gotowy i sprawny, sama natomiast Gwiazda znajdowała się ciągle w trakcie budowy, Imperator pozwolił szpiegom bothańskim na uzyskanie niepełnych informacji na temat nowej broni, prowokując w ten sposób atak floty rebelianckiej. Plan powiódł się, ale nie do końca - Luke Skywalker nie przeszedł na stronę mroku, a Darth Vader widząc nadchodzącą śmierć syna zdecydował się wystąpić przeciw swojemu mistrzowi i wrzucił go do szybu wiodącego do reaktora. W międzyczasie dzięki pomocy ewockich partyzantów naziemny oddział komandosów Sojuszu zniszczył generator osłon chroniących Gwiazdę Śmierci, dzięki czemu dowodzone przez Lando Calrissiana siły myśliwskie zdołały przeniknąć do wnętrza stacji i zniszczyć ją strzałami w regulator mocy oraz w serce generatora. Po długich dyskusjach zestrzelenie gwiazdy śmierci przypisano po pół: Wedge Antillesowi i Lando Calrissianowi.
Pozwalamy sobie nie opisywać w tym artykule smutnej i pełnej zwrotów akcji historii droida IG-88, bo nie ma ona szczególnego wpływu na historię i konstrukcję drugiej Gwiazdy Śmierci. A poza tym nam wstyd.
Galaktyczne media oraz obrońcy przyrody przez długie lata zastanawiali się nad losem Ewoków i ekosystemu księżyca Endoru, którym po eksplozji Gwiazdy Śmierci groził śmiertelny deszcz milionów odłamków, nierzadko prawdopodobnie radioaktywnych. Dziś już wiemy, że znacząca część szczątków została wchłonięta przez powstałą w wyniku zapadnięcia się reaktora i eksplozji systemów hipernapędu krótkotrwałą osobliwość (The Glove of Darth Vader), przed resztą natomiast ochroniły planetę odpowiednio wykorzystane osłony oraz promienie ściągające okrętów Sojuszu Rebeliantów (Complete Locations) oraz akcja myśliwców szturmowych przekształconych na szybko w jednostki gaśnicze. Dzięki temu Ewoki oraz rebelianci mogli spokojnie świętować na powierzchni planety oraz zająć się wyłapywaniem niedobitków imperialnych sił naziemnych. Sam układ Endora pozostał jednak dość mocno zaśmiecony jeszcze przez długie lata. Choć co ciekawsze kąski wywiad Sojuszu i łowcy złomu wybrali w ciągu kilku pierwszych miesięcy, to wiele części stacji kosmicznej, nawet tych olbrzymich lub kluczowych jak wieża z salą tronową Imperatora, pozostało w przestrzeni kosmicznej lub opadło na powierzchnie innych spośród dziewięciu księżyców Tany: Kef Bir, Alprezaru i Fentakki.
Druga Gwiazda Śmierci przez lata miała 160 kilometrów średnicy, ale w pierwszym dziesięcioleciu XXI wieku urosła do "ponad" 900 kilometrów (Complete Locations, 2005). W 2013 roku wróciła do pierwotnych rozmiarów dzięki Owner's Workshop Manual Haynesa, co potwierdza Imperial Handbook z 2015 roku. Encyclopedia of Starfighters and Other Vehicles z r. 2018 podaje natomiast... 200km.
Według materiałów źródłowych do SW RPG, druga Gwiazda Śmierci mogła strzelać z dowolną mocą od 2D do 16D, superlaser ładowała z prędkością 2D na godzinę i była w stanie wytworzyć dziennie 48D bez poważnego przeciążania reaktorów. Praktyka (filmy) wydaje się jednak pokazywać, że ogień, przynajmniej przy mocy wystarczającej do niszczenia okrętów, można prowadzić nieco szybciej...
pełna nazwa: | Death Star II battlestation | producent: | Imperial Department of Military Research |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Druga Gwiazda Śmierci | w slangu: | - |
prędkość: | 2 | wytrzymałość: | 18000 |
w atmosferze: | osłony: | 3000 | |
hipernapęd: | 3 | zwrotność: | -36 |
uzbrojenie: |
|
długość: | 160 000 m |
rozpiętość: | |||
załoga: | 637 836 (w tym strzelcy: 152276) | ||
pasażerowie: | 1 833 812 | ||
ładowność: | ? t | ||
cena (nowy): | |||
używany: | |||
w użyciu od / do: | bitwa pod Endorem (4 ABY) | bitwa pod Endorem (zniszczona w bitwie) |
Methinks I see - Where? - on Sluis Van...